środa, 5 lutego 2014

Widziałem: "Siła przyciągania"

Dopiero teraz?! - moglibyście oburzeni zapytać - i słusznie, ale dopiero teraz udało mi się zobaczyć "Siłę przyciągania". Film, który absolutnie porwał misiowych klientów, bo kupowali DVD z tym filmem może nie na potęgę, ale bardzo chętnie. To zresztą pokazuje głód tego rynku - bo "Siła przyciągania", to pierwszy gejowski film, jaki ukazał się na DVD od blisko roku i został naszym bestsellerem ubiegłego roku!
Zachęcony dobrymi opiniami, w końcu i ja znalazłem moment żeby przy filmie przysiąść, a później - przysiąść nad notką.
Miłość dwóch facetów, z czego jeden jest żonaty, to nigdy nie jest łatwy temat. W życiu spotykany często, i pewnie dlatego w filmach też. Bo oczywiście klasyka "Brokeback Mountain", bo genialny peruwiański "Pod prąd" (zresztą, w pierwszej trójce moich ulubionych filmów), bo głośny izraelski film "Oczy szeroko otwarte"... Tak też jest w "Sile przyciągania".





Oto Marc, niemiecki policjant, kadet w szkole oficerskiej. Sumienny pracownik, dobry mąż, wkrótce ojciec. A oto Kay, młody chłopak, mieszkający z Markiem w jednym pokoju w internacie, towarzysz do biegania, a wkrótce też współpracownik w jednej komendzie. Pewnego dnia, chyba zupełnie rozmyślnie, daje się złapać kolegom policjantom w gejowskim klubie - i przez to się outuje. I - choć to Niemcy - to kumple  z pracy wcale nie przyjmują tego z otwartymi ramionami.
Warto wspomnieć świetną scenę, kiedy koledzy z komendy kąpią się wspólnie pod prysznicem (sporo fajnych męskich tyłków!), dołącza do nich ujawniony już Kay i - widząc ich speszone spojrzenia (bo przecież pedał z nami pod jednym prysznicem!) opowiada gejowski dowcip.
Siłą "Siły" jest to, co bardzo lubię w tego typu kinie. Marc początkowo traktuje Kaya wyłącznie jako kumpla. To w końcu twardziel, trochę zamknięty w sobie, takie typy zawsze pociągają nas najbardziej. I w sumie nie wiadomo kiedy, zakochuje się: na zabój, ale nie za wszelką cenę. Prowadzi podwójną grę: z jednej strony żona i nowonarodzone dziecko, z drugiej - facet, którego autentycznie kocha. Co wybrać? Wyboru nie dokonuje sam, podsuwa go życie. Jak zwykle w takich przypadkach - prawda wychodzi na światło dzienne wtedy, kiedy w ogóle byśmy się tego nie spodziewali. A wyborem może być zwykłe oddanie komuś klucza do mieszkania...
Do mnie trzeba prosto z mostu - i tak mówi do mnie ten film. Fajny jest sposób pokazania (zamierzony, czy zupełnie przypadkowy?) nastrojów Marca: kadrami ciemnymi i jasnymi, pełnymi kolorów.
I każdy musi sobie sam odczytać zakończenie. A może je dopiero dopisać?
Nie jestem wytrawnym krytykiem filmowym. Ale "Siłę przyciągania" mogę z czystym sercem polecić. Poza całą historią - także dla głównych bohaterów, fajnych chłopaków, których jeden z recenzentów nazwał "najlepszą parą niemieckiego kina".

"Siła przyciągania" na DVD: www.bearbook.pl/silaprzyciagania. Tam też zobaczycie trailer.
Oczywiście zapraszam do komentowania.
Wasz
Miś Dyrektor.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

WYmiśLAJ opinie!