środa, 22 stycznia 2014

Ziny, który podbijają świat

Wydawany w Los Angeles, samodzielnie drukowany zin pełen penisów - tak sam siebie reklamuje Starrfucker, jeden z najbardziej znanych w Stanach zinów z gejowską fotografią artystyczną. Tak dobrą, że zauważył to niemiecki Bruno Gmuender, największy europejski gejowski wydawca, i zaproponował nam album o takim samym tytule: www.bearbook.pl/starrfucker
 

Starrfucker to już nie tylko zin ze zdjęciami amatorów, do którego chętnie zaproszenie przyjmują też profesjonaliści. Nikt nie ma problemu z tym, żeby przed obiektywem pokazać swoje ciało. Zresztą zobaczcie sami jakie ciasteczka można zobaczyć w piśmie - i albumie, który wspomniałem:




To cała instytucja, która poza wydawaniem pisma, ma swoje koszulki, przypinki, plakaty... Tam to się sprzedaje!
Zresztą, Starrfucker nie jest pierwszy. Chyba najbardziej znany na świecie gay-zin, to BUTT Magazine, który niestety już odchodzi od wydania papierowego na rzecz swojego bloga w Internecie, ale który znacie choćby z wydawanego kalendarza BUTT (w tym roku to zrywany kalendarz codzienny!):

BUTT Magazine, to również cała instytucja. Koszulki, ręczniki, pinsy (dystrybuowane przez nie byle kogo, bo przez American Apparel!). Do naszych ulubionych zinów należy też Pinups Magazine, który swoje zdjęcia adresuje przede wszystkim do wielbicieli miśków:




A na każdą imprezę, która inauguruje wydanie nowego numeru Pinups wpadają tłumy miśków i ich wielbicieli. Niestety - w Nowym Jorku, bo u nas wydawanie tego typu zinów z ekonomicznego punktu widzenia nie ma żadnych szans. Ale, ale! Nie mamy się też czego wstydzić, bo mamy polskiego gejowskiego art-zina! DIK Fagazine, znany na świecie bardziej niż tutaj, wydawany nieregularnie przez Karola Radziszewskiego, magazyn który możemy znaleźć w gejowskich księgarniach Europy! (sam widziałem go choćby w Wiedniu czy w Madrycie - dumnie stojącego obok największych tego świata, czyli wspomnianych tu BUTT czy Starrfuckera). Był też w bearbook.pl, ale niestety - pożar, który strawił pracownię Karola wziął ze sobą również archiwum DIK Fagazine :( Mamy nadzieję jednak że pojawi się kiedyś kolejny numer, bo naprawdę było co oglądać!









Czekając na numer dziewiąty DIK Fagazine (naprawdę mam nadzieję, że się doczekamy), sięgam po swoje archiwum, robię sobie herbatę i misiowo ściskam!
M. Dyr.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

WYmiśLAJ opinie!