"Religia założyła mi gacie z drutu kolczastego" - pisze o sobie bohater książki Roberta Rienta "Świadek". Ma w tym sto procent racji: religie lubują się w zakładaniu takich gaci, a świadkowie Jehowy stoją tu zdecydowanie w pierwszym szeregu.
Łukasz jest świadkiem Jehowy od najmłodszych lat. I pnie się po drabinie osiągnięć w swoim kościele: głosi, wyjeżdża na specjalne obozy, poucza rodzinę. Druga jego część walczy z rodzącą się seksualnością: każdy onanizm przypłaca wielodniową depresją, a każdy zakup pisemka porno - modlitwami z przeprosinami swojego boga. Tym bardziej, że to gejowskie pisemko, a na zrozumienie takich skłonności w swoim środowisku nie mógł liczyć. A kierując się w życiu, jak to świadkowie Jehowy, dosłownie cytatami Biblii - chce wręcz odciąć sobie penisa.
Z wiekiem frustracja z siedzącego w nim "ciernia" - bo tak nazywa swój homoseksualizm - rośnie. W przemianie nie pomaga ani pierwszy spotkany na jego drodze chłopak, ani żarliwe modlitwy, ani rozmowy z innymi członkami zboru, ani rozpaczliwa próba związku z dziewczyną - zakończona planowaniem ślubu. Dla otoczenia wciąż był przy tym pilnym studentem, wesołym kolegą ze świetnymi zdolnościami aktorskimi.
Z czasem walka robi się coraz trudniejsza. Łukasz nie radzi sobie z emocjami do tego stopnia, że wpada w wir zabawy i narkotyków. W końcu ze wzajemnością pokochał drugiego mężczyznę... Łukasz podejmuje ostateczną próbę: zrywa z dotychczasowym życiem, a w nowym - bez religii - jest już Robertem. Robertem, który napisał tę książkę.
"Świadek", to poza arcyciekawą historią człowieka zmagającego się z emocjami, także spora dawka wiedzy o funkcjonowaniu wspólnoty świadków Jehowy. Tajne dokumenty, pozycja kobiet, egzaminy z sypania cytatami z Biblii, specjalne instrukcje dotyczące nawracania, hierarchia, wewnętrzne sądy nad tymi którzy popełnili błędy, zakazy (obchodzenia urodzin, picia alkoholu, palenia papierosów) i nakazy (modlitwy, głoszenia po ludziach, poszłuszeństwa)... Ci z Was którzy czytali już "Nigdy nie ocieraj łez bez rękawiczek" Gardella, znajdą tu wiele analogii z życiem Benjamina, który jako świadek Jehowy musi stanąć oko w oko z umieraniem ukochanego chłopaka - i odrzuceniem przez własnych rodziców. "Wolałabym, żebyś był mordercą" - mówią wierzące w Jehowę matki na wieść o homoseksualizmie ich syna.
To też wzruszająca historia o emocjach i pragnieniu bliskości drugiego mężczyzny w sytuacji w której nie ma szans na akceptację ze strony otoczenia. Dobrze się czyta, autorze - gratulacje!
Książkę znajdziecie tu: www.bearbook.pl/swiadek
A poniżej fragment:
"Piszę do Ivo list, którego nigdy nie wyślę: "Szkoda, że nie masz w domu psa, przynosiłbym prezenty jemu i Tobie. To byłby pretekst, by iść do sklepu po suchą karmę, a kupić wódkę. I wypić za trzech. Może wtedy zaraz po seksie nie usypiałbyś, tylko mnie przeprosił. I przepraszał, że usypiasz tak szybko".
Pokazuję Ivo dowód osobisty, tłumaczę kłamstwa, Ivo żałuje, bo imię Krzyś podoba mu się bardziej niż moje prawdziwe.
W pamiętniku nazywam siebie atrapą człowieka, a na kolejnej stronie piszę o miłości do Jehowy, potem o zauroczeniu, szaleństwie, które mi się przydarzyło, którego ni nazywam miłością.
Chodzimy do kina, na spacery. Zawsze spotykamy się u niego. Wieczorem, leżąc na łóżku, czytam Mikołajka. Lubię te kilka minut, gdy jestem sam, ale wiem, że za chwilę przyjdzie do mnie on, przyjdzie czysty i pachnący, przyjdzie z łazienki w samym ręczniku. I dotknie.
Pewnego dnia poznaję jego mamę. Jestem przerażony jej serdecznym uśmiechem. Ivo chce mi dać klucz do swojego mieszkania, odmawiam, jeszcze bardziej przerażony. Nie chcę iść do klubu na imprezę urodzinową Ivo. Tłumaczę, że nie obchodzę takich okazji. Nie chcę poznawać nowych ludzi, którzy będą o mnie wiedzieli. Po kolejnym telefonie zgadzam się. Na parkiecie Ivo mówi, że mnie kocha. Zrywam z nim po drugiej w nocy".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
WYmiśLAJ opinie!